10 Migawek nt. 1 kompetencji

Migawka 1:

20 września,  Agata:

W trakcie rozmowy  okresowej Monika powiedziała, że wiąże duże nadzieje ze mną i że to, co robię w firmie i dla firmy ogólnie jest OK, ale że są takie aspekty, nad którymi powinnam popracować. Głównie to dotyczy komunikacji w zespole i z kierownikami innych działów. Podobno zbyt emocjonalnie reaguję, więc ludzie boją się cokolwiek mi powiedzieć, bo nie przyjmuję krytyki, czy też (jak powiedziała) informacji zwrotnej. I że ona mi proponuje coaching. Oczywiście, Szefowej się nie odmawia. No to odwiedziłam wujka Googla, by się dowiedzieć co to jest ten coaching… Znalazłam dużo badziewia, ale ponieważ wiem jak robić research i potrafię krytycznie myśleć, znalazłam też sporo niezłych materiałów. W sumie nawet mnie to zaciekawiło: ktoś mi pomoże pogrzebać w sobie i rozwinąć to, co we mnie najcenniejsze. Właściwie, czemu nie?

***

Migawka 2:

20 września, Monika:

Agata jest merytorycznie świetna i ma duży potencjał. Jest też cholernie ambitna i tak samo pracowita. Bardzo lojalna. Mogę na nią zawsze liczyć. Problem  w tym, że nie potrafi oddzielić zadań od emocji, no i niestety te emocje nie pozwalają jej działać skutecznie. Zraża do siebie ludzi, bo bierze osobiście wszystko, co mówią. Nie ma dystansu do siebie, przyjmuje wyłącznie swoje racje, jest wodoszczelna na cokolwiek, co nie jest zgodne z jej zdaniem. Wtedy wybucha, robi się agresywna i złośliwa. Łatwo wyobrazić sobie jej „współpracę” z innymi kierownikami –  wieczne konflikty. Natomiast swoim zespołem zarządza nie jak menadżer, lecz jak despota, ludzie się jej boją. Coaching to ostatnia szansa, jaką jej daję, mam nadzieję, że z niej skorzysta.

***

Migawka 3

21 września, Piotr:

Monika to fascynująca kobieta, choć niespecjalnie blisko ją znam. Gdzieś się kiedyś poznaliśmy, gdy kończyłem szkołę coachów i wszystkim wkoło opowiadałem, co robię i jakie to jest fajne. Gdy zadzwoniła do mnie z propozycją coachowania swojej współpracownicy, nie widziałem żadnych powodów, aby odmówić. Temat wydawał się sensowny, zdecydowanie coachingowy. Oczywiście powiedziałem, że ostateczną decyzję mogę podjąć dopiero po spotkaniu z klientką. Monika zdziwiła się: „Jak to? Ja będę twoją klientką. Przecież klient to ten, kto płaci!” Wyjaśniłem jej, że w coachingu tak to nie tak wygląda: ten, kto płaci lub zamawia usługę coachingową to sponsor, natomiast klientem nazywamy osobę, z którą pracujemy. Trochę musiałem jej poopowiadać o etyce, poufności, relacji, odpowiedzialności i takie tam… Miałem wrażenie, że rozumiała, bo mądrze kiwała głową i patrzyła mi w oczy (a oczy ma piękne, migdałowe…)

***

Migawka 4

2 października, Agata:

Mój coach okazał się ciepłym facetem pod czterdziestkę. Trochę misiowatym, nie zanadto lotnym, no ale niech będzie. Załóżmy, że Monika wie co robi (powiedziała, że jest profesjonalistą z doświadczeniem i jakąś tam międzynarodową akredytacją). Pierwsze wytłumaczył mi na czym ten coaching będzie polegać. Spytał, czy mam jakieś pytania, nie miałam. Wtedy zaczął mi zadawać pytania, takie dość ogólne. Fajne było to, że słuchał mnie tak uważnie, jak chyba jeszcze nikt w życiu (no, może dziadek, ale to pradawne czasy). Zadawał krótkie pytania i czekał aż się wygadam. Niczego nie komentował. Oczywiście nie otworzyłam się przed nim całkowicie, bo taka naiwna to nie jestem. Obserwowałam go bacznie. W pewnej chwili dostrzegłam, że mnie małpuje – ja się pochylam, on się pochyla; ja kładę dłoń na stole, on też. Zapytałam: „Dlaczego pan naśladuje moje ruchy? Wszyscy coachowie tak robią? To wasza metoda wywierania wpływu?” Spojrzał na mnie, wyglądał na autentycznie zaskoczonego i powiedział, lekko zacinając się: „Tak? Nie zauważyłem. Przepraszam, jeśli to pani przeszkadza. Proszę mi zawsze szczerze mówić, gdy coś w moim zachowaniu pani przeszkadza. Jestem tu po to, żeby pani mogła komfortowo pracować nad swoimi celami.” No dobrze, pomyślałam: facet, punkt dla ciebie. Więc opowiadałam mu dalej o moich celach zawodowych i o moich wartościach. Mam to dobrze poukładane w głowie. Fakt, w pewnym momencie powiedziałam rzeczy, których nie zamierzałam powiedzieć, cóż, odniosłam wrażenie, że powiedziałam za dużo.  „No i co pan teraz o mnie myśli?” – zapytałam. „Pani Agato – odpowiedział po chwili milczenia – ważne jest co pani o sobie myśli i jak się pani z tym czuje”. Wtedy go „kupiłam”.

***

Migawka 5

30 października, Monika:

Piotr nie współpracuje. Mówi, że obowiązuje go dyskrecja i że poufność wpisaliśmy w umowę (nie zwróciłam wtedy na to uwagi, faktycznie jest tam taki głupi zapis, że coach nie opowiada sponsorowi (czyli mnie!) o kliencie ani o tym co dzieje się na sesji ). Więc pytam go: „Ej, to ja mam płacić za kota w worku? Nie wiem, co wy tam robicie, może flirtujecie albo co.” A on w odpowiedzi zrobił mi wykład o etyce i standardach pracy coacha. „Pieprzę takie standardy” – mówię – „nie będę płacić, za coś nieokreślonego, za nie wiadomo co”. On na to, że oczywiście w każdej chwili możemy rozwiązać umowę (i to też jest w niej zapisane), ale że proponuje, bym poczekała na pierwsze rezultaty. Twierdzi, że cele tego coachingu zostały jasno wytyczone i że klientka (niby Agata) je akceptuje i się z nimi utożsamia i że jest zaangażowana, więc nie warto przerywać przedwcześnie. Powiedział też, że mogę spytać Agatę, jak jej idzie, a nawet mogę poprosić, by to ona pisała raporty z tych ich sesji!

***

Migawka 6

30 października, Piotr:

Już dawno nie miałem tak trudnej rozmowy ze sponsorem. To prawdopodobnie mój błąd – założyłem na początku, że Monika wie więcej o coachingu niż wie w rzeczywistości. Bo okazuje się, że ona nie wie nic! Patrzy na mnie tymi swoimi sarnimi oczami jak zawiedzione dziecko – nie może zrozumieć, że jeśli coaching ma działać, to ja muszę stać na straży bezpieczeństwa mojej klientki. Nie mogę zawieść jej zaufania, nie mam prawa mówić o niej z kimkolwiek. Nawet, a może w szczególności, z jej szefową! W pewnym momencie wyglądało, że zerwie umowę. Szkoda by było, ten proces tak pięknie postępuje. Agata uświadamia sobie coraz więcej rzeczy o sobie samej, takich które jej przeszkadzają w pracy i nie tylko. Moim zdaniem jest na progu wielkiej przemiany. To bardzo inteligentna i silna kobieta. Zdobycie jej zaufania nie było łatwe. Teraz jeśli zechce w pełni przyjąć do świadomości, że nie musi walczyć z ludźmi, lecz może wspierać ich, to nie obawiam się o sukces. Zmiana zachowań będzie dla niej pestką!

***

Migawka 7

25 listopada, Agata:

Czuję się mocniejsza i spokojniejsza. Nauczyłam się słuchać ludzi. Faktycznie to, co mówią, czasami bywa użyteczne. A  w każdym razie oni się wtedy lepiej czują. A to bardzo pomaga w pracy. Nauczyłam się nie wybuchać – mam taki swój „myk” który ostrzega mnie przed wybuchem i przypomina by wziąć głęboki oddech, a potem wyjść do toalety i tam wykonać krótki rytuał. Jest jeszcze coś: to ciekawe! Bartek (mój mąż) mówi, że zrobiłam się łagodniejsza i mniej nerwowa (także w seksie)! Faktem jest, że on mnie mniej denerwuje (plus ten myk z łazienką). Acha, ostatnio Monika powiedziała, że cieszy się, że coaching przynosi rezultaty. A więc jest OK.

***

Migawka 8

26 listopada, Monika:

Wygląda że ten coaching działa. Agata zmieniła się o 180%. Nieprawdopodobne. Dobrze zrobiłam, że wtedy zaufałam Piotrowi. Swoją drogą to fascynujący mężczyzna. Zaproszę go dziś na kolację.

***

Migawka 9

27 listopada, Piotr:

Pasmo sukcesów! Agata w pełni transformacji. Monika zachwycona. A ja – zachwycony Moniką, jej migdałowe oczy już nie patrzą na mnie wrogo ani podejrzliwie. Jest cudowna. Jest cudownie.

***

Migawka 10

28 listopada, Agata:

Cóż, pozory prysły jak mydlana bańka. Wczoraj w nocy, wyprowadzając psa, zobaczyłam moją Szefową z moim Coachem, jak wychodzili z knajpy, przytuleni i uśmiechnięci. Napisałam już wypowiedzenie. Z moimi kwalifikacjami bez trudu znajdę robotę. Tym bardziej, że ten coaching dużo we mnie zmienił, dużo mi dał. Szkoda, że z tego coacha taki sukinsyn.

*****

Komentarze:

Jako mentor przytoczę sformułowania z obowiązującego nas kodeksu etyki coacha IFC:

„Będę mieć z klientami i sponsorami jasne umowy lub kontrakty przed rozpoczęciem relacji coachingowej i będę ich przestrzegać (…)

Przed pierwszą sesją lub w jej trakcie z wyczuciem i uważnością wyjaśnię i postaram się zapewnić, aby mój klient i sponsor zrozumieli charakter coachingu (…)

Będę wystrzegać się  wszelkich seksualnych czy miłosnych relacji ze swoimi aktualnymi klientami, sponsorami (…)

Jako coach zastanawiam się: jedenasta kompetencja coacha ICF mówi o zarządzaniu odpowiedzialnością i postępami klienta – w jaki sposób coach powinien pamiętać, by stosować ją do także siebie.

Jako superwizor coachingu z pewnością zapytałabym Piotra o te migdałowe oczy sponsorki w kontekście jego relacji z klientką.

A jako ja, Ewa Mukoid, powiem tak: przedwczesne odtrąbienie zwycięstwa bywa zwiastunem klęski.

A Ty – co tym sądzisz?

 

Ewa Mukoid

One comment

  1. Doskonały pomysł z migawkową historią na przybliżenie / przypomnienie kompetencji coacha. Brawo Ewa ?Jako coach zwykle słuchasz , jednak kiedy piszesz / mówisz , rozdajesz prawdziwe skarby z Twojej Wanny?

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *