Zawód coacha, podobnie jak programisty, piarowca czy project managera ukonstytuował się na przełomie stuleci i przeżywa swój rozkwit w pierwszych dekadach 21. wieku. Podobnie jak tamte – a w odróżnieniu do zawodów takich jak lekarz, rolnik czy architekt – choć widnieje w urzędowych wykazach zawodów, nie ma sprecyzowanych wymagań kompetencyjnych czy kwalifikacyjnych, które określałyby czy ktoś, kto twierdzi, że go uprawia, spełnia kryteria zawodowości czy nie. Stąd, na fali mody i nieraz wskutek zwykłej ignorancji, za coachów uchodzą osoby, które bynajmniej nimi nie są, a więc na przykład mówcy motywacyjni, doradcy, psychologowie, mentorzy czy nauczyciele.
W tym tekście zamierzam, możliwie klarownie, przedstawić (1) na czym polega zawód coacha w jego aktualnym rzeczowym znaczeniu; (2) na jakich założeniach filozoficznych i podstawach naukowych się opiera oraz (3) jakie są kluczowe kompetencje coacha, a także (4)
w jakich dziedzinach, przez kogo i do jakich celów mogą być stosowane. Pomiędzy tymi zagadnieniami przewijać się będą kwestie etyki, odpowiedzialności, interesów klienta i dbałości o rzetelny rozwój i profesjonalizację tej działalności.
Bazować będę na ustaleniach wypracowanych przez kilka największych i najbardziej miarodajnych w tym zakresie międzynarodowych organizacji profesjonalnych coachów tj. International Coach Federation (ICF), European Mentoring and Coaching Council oraz Association for Coaching (AC). Mój wybór świadomie ograniczam do organizacji o najbardziej znaczącym dorobku, najszerszym zasięgu i wieloletnim doświadczeniu (wykluczając firmy prywatne jak np. ICC oraz organizacje o zasięgu ograniczonym do jednego tylko kraju jak np. działająca w Polsce Izba Coachingu – nie oznacza to bynajmniej umniejszania ich osiągnięć czy wartości).
- Zawód coacha
pochodzenie
Coaching, jaki obecnie praktykowany jest przez profesjonalistów (w dalszym ciągu będę go nazywać profesjonalnym coachingiem), bezpośrednio wywodzi się z nowoczesnego coachingu sportowego, gdzie praca nad rezultatem i dążenie do mistrzostwa obejmuje nie tylko ćwiczenie mięśni, czynności czy zachowań, lecz dotyczy całej osoby zawodnika, jego sytuacji, systemu wartości, zajmuje się jego przekonaniami, samoświadomością. Bywa także pogłębioną eksploracją tożsamości i wewnętrznego dialogu, w tym – dialogu ze swoim wewnętrznym przeciwnikiem jako tym, od którego dobrze jest rozpocząć walkę o zwycięstwo.
Najistotniejsze elementy, które profesjonalny coaching przejął od coachingu sportowego to:
– maksymalnie spersonalizowane podejście do klienta;
– traktowanie jego wyzwań czy problemów w sposób systemowy tj. w powiązaniu z innymi ważnymi aspektami jego życia;
– rozumienie kluczowej roli emocji oraz korzystania z inteligencji emocjonalnej;
– w miejsce zewnętrznego kształtowania postaw i zachowań – wysiłek wydobywania i wykorzystywanie wewnętrznego potencjału
– budowanie indywidualnych technik trwałej motywacji opartej na poznaniu siebie.
Do tej listy dodam jeszcze specyficzną postawę coacha, który w kliencie (w zawodniku, którego trenuje), widzi potencjalnego mistrza, osobę nieprzeciętną, zasługującą na szacunek, podziw i… wsparcie w trudnych momentach.
działalność
Profesjonalny coach najczęściej praktykuje tzw. wolny zawód, ma zarejestrowaną działalność gospodarczą, to znaczy płaci za siebie zus i odprowadza podatki od osiąganego dochodu, często także podstawową stawkę VAT (obecnie 23%). Czasami zatrudnia pracowników, czasami sam jest zatrudniony w firmie consultingowej lub szkoleniowej. Firmy stricte coachingowe to w Polsce na razie rzadkość, podobnie jak rzadkością jest zrzeszanie się indywidualnych coachów w spółki partnerskie, osobowe czy prawne.
akredytacje
Wielu coachów, zwłaszcza tych, którzy coaching traktują jako swój główny zawód posiada lub ubiega się o tzw. akredytację (najczęściej jest to oficjalny certyfikat uprawniający do posługiwania się określonym logo) którejś z wiodących organizacji coachingowych. Stanowi ona dla klientów coacha potwierdzenie jego kwalifikacji zawodowych. Uzyskanie akredytacji w organizacjach takich jak ICF czy EMCC łączy się z wielostopniowym sprawdzianem profesjonalnych umiejętności coacha, a następnie wymaga regularnego odnawiania poprzez wykazanie stałego rozwoju zawodowego. Akredytacje najczęściej mają charakter stopni kompetencyjnych, wzorowanych na tytułach akademickich czy stopniach kwalifikacyjnych stosowanych w izbach rzemieślniczych. (Tak np. w ICF początkowy stopień profesjonalnego przygotowani do pełnienia zawodu to ACC, zaawansowany to PCC i mistrzowski – MCC). Posiadanie przez coacha rozpoznawalnej na rynku akredytacji, pozycjonuje i uwierzytelnia go na rynku, stanowi dla klienta rodzaj gwarancji, że ma do czynienia z profesjonalistą nie zaś hochsztaplerem.
rękojmia rzetelności
Jednak już sama przynależność coacha do wiarygodnej organizacji zawodowej stanowić powinna wartość dla klienta. Zobowiązuje ona bowiem coacha (podobnie jak akredytacja zawodowa) do respektowania określonej etyki coachingu, spisanej w formie kodeksu. Naruszenie jej zasad pociąga za sobą postępowanie dyscyplinarne, które może zakończyć się wykluczeniem z organizacji i cofnięciem akredytacji. Daje to klientowi rękojmię, dzięki której może zminimalizować ryzyko trafienia na coacha nieuczciwego, niekompetentnego lub działającego w sposób nieetyczny. Nie chcę przez to bynajmniej powiedzieć, że każdy coach niezrzeszony i nieakredytowany nie zasługuje na miano profesjonalnego coacha i nierzetelnie wykonuje swój zawód. Zwracam tylko uwagę na fakt, że ryzyko dla klienta jest w tym przypadku o wiele wyższe a kwestie sporne rozstrzygane mogą być wyłącznie na drodze sądowej.
proces
Coaching jest procesem, mającym swój początek i koniec, składającym się z pewnej liczby spotkań, tzw. sesji. Czas trwania procesu dobierany jest indywidualnie, dostosowany do jego przedmiotu, możliwości klienta, jego tempa pracy oraz konkretnych oczekiwań związanych z rezultatem, do którego ma prowadzić. Podobnie indywidualnie dobierane są inne jego elementy, takie jak częstotliwości – odstępy między sesjami oraz czas trwania pojedynczej sesji. Elastyczność pracy coacha polega między innymi i na tym, że dopuszczalne są modyfikacje harmonogramu czy jego elementów w ciągu trwania procesu – jednak pod warunkiem, że zostaną uprzednio obopólnie uzgodnione i nie naruszą interesów żadnej ze stron. Miejsce spotkań coacha z klientem musi spełniać określone warunki – gwarantować bezpieczeństwo, poufność, spokój i komfort pracy. Coraz częstszym „miejscem” sesji coachingowych są spotkania telefoniczne lub online, o ile taka forma komunikacji jest do przyjęcia zarówno dla coach jak i dla klienta.
ten pierwszy raz
Pierwsze spotkanie – nie zawsze jest to od razu sesja – poświęcone jest sprawdzeniu, czy klient właściwie rozumie znaczenie coachingu i czy będzie to dla niego adekwatna forma rozwoju lub wsparcia (biorąc pod uwagę jego potrzeby, oczekiwania, osobowość i sytuację życiową). To pierwsze spotkanie służy także wstępnemu rozeznaniu, czy ten konkretny coach z tym konkretnym klientem będą mogli efektywnie współpracować. Jest to istotne z tego względu, że coaching, w odróżnieniu od wielu innych profesji, jest zawodem relacyjnym – dobra relacja między jego stronami stanowi niezbędny warunek wstępny powodzenia procesu. Zatem w czasie pierwszego spotkania coach zaznajamia się z tematyką i osobą klienta (weryfikuje tzw. „coachowalnośc”), a wreszcie obie strony uzgadniają lub negocjują logistyczne i finansowe warunki coachingu.
umowa
To wszystko powinno doprowadzić do zawarcia umowy coachingowej i stanowić jej treść. Umowa definiuje czym jest usługa coachingowa i jaki jest jej cel oraz precyzuje zobowiązania obydwu stron. Niezbywalnym prawem każdej ze stron umowy coachingowej musi być możliwość jej wcześniejszego rozwiązania (przy zachowaniu określonych warunków umownych).
Wydaje się oczywiste, że w rzeczywistości, w której żyjemy, taka umowa powinna mieć formę pisemną.
sesje
Co dzieje się na sesjach wie tyko klient i jego coach! Nie wierz, że sesje nagrywane dla publikacji na YouTubie odzwierciedlają rzeczywistość. Praca coachingowa opiera się na wydobywaniu wewnętrznej prawdy i wartości klienta, a to często łączy się z wyzwaniami intelektualnymi, pogłębioną pracą z emocjami, trudnym doświadczaniem siebie, cierpliwym lub niecierpliwym testowaniem swoich poglądów, eksploracją tego, co kryje się pod powierzchnią naszych zachowań, wyborów, związków, pragnień, potrzeb czy frustracji. Nie są to sprawy, o których beztrosko mówi się przed kamerą, tym bardziej, że w coachingu – inaczej niż w reality show – uczestnikom nie chodzi o „pokazanie się”, lecz o znalezienie rozwiązania.
nastawienie na rozwiązania
Niektórzy coachowie reklamują swoje usługi jako coaching jako „nastawiony na rozwiązania” (jeszcze lepiej brzmi to po angielsku solutions focused coaching). To jednak tylko elegancka tautologia, gdyż każdy profesjonalny coaching jest nastawiony na znalezienie, zaprojektowanie i wdrożenie najlepszego możliwego dla klienta rozwiązania. Nikt nie przychodzi do coacha tylko po to, by sobie pogadać. A nawet gdyby tak było, dbający o swoją reputację profesjonalny coach odmówi współpracy z takim klientem.
prowokacja
To jeszcze, przy okazji, uwaga o tzw. coachingu prowokatywnym.
Otóż każdy profesjonalny coaching (w szczególności specyfikuje to definicja coachingu ICF) ma za zadanie prowokować klienta do:
– myślenia
– głębszej refleksji
– innowacji
– kreatywności
– sensownego działania
– odwagi
– odpowiedzialności
– wychodzenia ze strefy komfortu
– realizacji siebie i swoich wartości
– etc.
To wszystko, rzecz jasna, nie ma nic wspólnego z sado-masochistycznymi zabawami w obrażanie czy ośmieszanie klienta. Prowokacja jest delikatnym i niebezpiecznym narzędziem, aby zacząć ją stosować coach musi wcześniej dobrze poznać klienta i… samego siebie, być pewnym swojego profesjonalnego wyczucia sytuacji, zgodności z etyką oraz gotowości klienta do tego, by podjąć wyzwanie prowokacji, a nie ulec pod jej ciężarem.
coaching oparty na wiedzy, coaching oparty na dowodach
W tym temacie powiem tylko tyle: każdy profesjonalny coaching powinien być oparty na wiedzy lub inaczej – na udowodnionych twierdzeniach naukowych (ang. evidence based coaching). W przeciwnym przypadku – nie jest profesjonalnym coachingiem, lecz czyimś prywatnym widzimisię.
To wszakże nie oznacza, że coaching jest nauką. Nie jest. Jest praktyką, rzemiosłem lub sztuką, czerpiącą z wielu różnych nauk, a jego synkretyzm metodologiczny jest jedną z przyczyn jego skuteczności. Zatem nie oczekuj od Twojego coacha, by był naukowcem żonglującym teoriami naukowymi, biegle operującym argumentacją i z pamięci cytującym pozycje bibliograficzne. Coach jest i ma być praktykiem, a jego praktyka – z jednej strony powinna posiadać uzasadnienie naukowe, z drugie zaś – może stanowić bazę do dalszego rozwoju nauk o człowieku (gdy pochylą się nad nią naukowcy). Więcej o tym znajdziesz w rozdziale 2. Założenia i podstawy teoretyczne.
skuteczność
Mogłabym tutaj przywoływać niezliczone świadectwa klientów (indywidualnych, zespołowych, organizacyjnych, kobiet, mężczyzn, starych, młodych, wierzących, niewierzących, lepiej i gorzej sytuowanych czy wykształconych…), którzy z entuzjazmem i przekonaniem płynącym z własnego doświadczenia twierdzą, że: coaching działa! Jednak dla zagorzałych sceptyków taki empiryczny indukcyjny argument niewiele znaczy.
Ponieważ temu, jakie są naukowe podstawy funkcjonowania, a więc i skuteczności coachingu poświęcę kolejny rozdział, w tej chwili chcę Cię jedynie zapewnić, drogi Czytelniku, że coaching, który nie jest skuteczny („nie działa”), nie jest dobrym coachingiem, czyli mówiąc wprost – nie jest coachingiem. A w każdym razie jego profesjonalizm wydaje się mocno wątpliwy. Coach prowadzący procesy, które chybiają celów klienta, nie prowadzą go do osiągania efektów, z pewnością nie jest dobrym coachem. Koniec kropka.
Co więcej – cele coachingu powinny być jednoznacznie (a nawet „smartnie”) wyznaczone, a jego efekty – obiektywne, obserwowalne, dające się opisać, zmierzyć, porównać z innymi. Nie może tu być mowy o jakimś mętnym „zdaje mi się” czy podobnych li tylko subiektywnych, niewymiernych i nieuchwytnych odczuciach. Coaching dzieje się w materii rzeczywistości, operuje faktami i prowadzi do faktów – sprawdzalnych faktów.
nieprzewidywalność
Mam jednak obowiązek uprzedzić Cię, szanowny potencjalny kliencie lub zleceniodawco coachingu, że proces coachingu, a także jego rezultaty, cechuje, jakże bliska duchowi naszej epoki, nieprzewidywalność. To zaś oznacza, że – podobnie jak lekarz, rolnik, adwokat, przedsiębiorca czy finansista – także coach nie jest w stanie zagwarantować, że ten konkretny proces (ta konkretna usługa) faktycznie doprowadzi do realizacji założonego u jego początku celu. (Swoją drogą, to ciekawe, że nikt nie spodziewa się stuprocentowej gwarancji rezultatu od wyżej wspomnianych profesjonalistów, a w przypadku coachingu istnieje oczekiwanie, by przynosił zaplanowane efekty bez względu na wszelkie inne uwarunkowania.)
Uspokoję Cię jednak, że nieprzewidywalność coachingu podlega określonym wyraźnymi kryteriami granicom, których znajomość pozwoli Ci zminimalizować związaną z nią niepewność czy ewentualną frustrację.
A więc po pierwsze, dobry coach jest w stanie ocenić „coachowalność” klienta i jego tematu (celu). Profesjonalny coach nie podejmuje się zadań niewykonalnych, zatem nie przyjmuje zleceń, które z góry skazane są na porażkę (przykładowo: klient zmuszony jest do coachingu przez przełożonego; klient jest w okresie żałoby; klient jest osobą niedojrzałą społecznie, intelektualnie lub emocjonalnie; klient wykazuje zaburzenia psychiczne; jest w stanie depresji lub manii; cierpi na zaburzenia borderline; klient jest osobą bliską lub skądinąd dobrze znaną coachowi; cel coachingu zdecydowanie nie leży w obszarze kontroli klienta; cel klienta dotyczy innych osób; cel klienta dotyczy przeszłości… – oto niektóre z możliwych powodów tzw. „niecoachowalności”).
Czy to znaczy, że „coachowalny” klient z „coachowalnym” tematem stuprocentowo osiągnie swój cel? Odpowiedź brzmi: tak! i… nie. Tak – osiągnie swój cel, lecz może to być cel inny niż ten zdefiniowany na początku procesu. Bowiem właśnie w wyniku i pod wpływem procesu coachingowego zdarza się, że klient zmienia swój cel, odkrywa cel dla siebie ważniejszy – czasem krańcowo odmienny, czasem mocno zbliżony do poprzedniego. I to ten nowy cel staje się wtedy celem coachingu. Klienci, którzy przeszli tego rodzaju metamorfozy, zwykle uważają je za największy sukces coachingu. Zatem klient realizuje swój cel – jednak to on o nich decyduje, jest „panem” swoich celów, a nie pozwala im panować nad sobą i ślepo za nimi podąża.
sponsoring
To wszystko pięknie brzmi i tak samo się przedstawia, jednak pod warunkiem, że sprawa dotyczy osoby, która nie tylko sama o sobie decyduje, ale i sama za siebie płaci.
Zgoła inaczej wygląda sytuacja, gdy coaching zleca i opłaca kto inny niż klient (coachee). Taką osobę (lub organizację) nazywamy w coachingu sponsorem. Zazwyczaj bywa nim pracodawca, a reprezentuje go bezpośredni przełożony klienta, jego wyższy zwierzchnik, właściciel firmy czy szef lub pracownik HR. Sponsor zlecając coaching i ponosząc jego koszty musi wiedzieć za co płaci i nie może dopuszczać do nieprzewidzianych zmian rezultatu zamówionej usługi, czyż nie?
Odpowiem, podobnie jak poprzednio: tak i… nie. Tak – bo przedmiotem coachingu nie może być nic, co nie jest zgodne z warunkami zawartej umowy coachingowej, a więc w szczególności – z założonym celem procesu. Profesjonalny coach, związany nakazami etyki zawodowej, skorzysta z odpowiedniego zapisu umownego i bezzwłocznie zakończy proces coachingu, gdy tylko spostrzeże (a jako kompetentny coach ma obowiązek to spostrzec), że klient wykorzystuje jego usługi do celów innych niż te, które zostały uzgodnione ze sponsorem.
Czy zatem, jeżeli prowadzony przez profesjonalnego etycznego coacha proces trwa nieprzerwanie, sponsor może mieć pewność, że coachee – jego pracownik zrealizuje zaplanowany cel? Otóż nie. Coaching jest procesem sięgającym o wiele głębiej niż tylko do powierzchniowej warstwy poglądów czy zachowań. Może zdarzyć się – i zdarza się – że w wyniku coachingu lub pod jego wpływem klient odkryje w sobie coś, co w jakiś sposób już w nim tkwiło, lecz czego dotychczas nie był świadomy. (Na przykład, że jego powołaniem jest taniec, a nie sprzedaż samochodów, lub że psychicznie nie podoła napięciom czy ograniczeniom związanym z proponowanym mu wysokim stanowiskiem.) Innymi słowy, prawidłowo „przecoachowany” klient może odmówić realizacji celu. Czy w tym przypadku proces coachingu zakończył się porażką czy sukcesem? Niemal wszyscy pracodawcy twierdzą, że jest to sukces – pozwala im sensowniej alokować środki, unikając inwestowania w osoby i/lub projekty, które prędzej lub później okazałyby się chybione.
inwestycja
Na zakończenie tego rozdziału – kilka uwag na temat finansowej strony przedsięwzięcia zwanego coachingiem. Liczni coachowie (zwłaszcza pracujący w środowiskach biznesowych) wolą mówić o cenie swej usługi nie jako o koszcie, lecz – inwestycji; niektórzy proponują obliczenie ROI, które często osiąga zawrotne wysokości.
Przypominam sobie, że gdy redagowałam moją pierwszą stronę coacha, w zakładce „ile to jest warte?” zamiast konkretnych cen, wypisałam całą listę korzyści płynących z oferowanych przeze mnie usług. Jej zadaniem było doprowadzić odbiorcę do niewypowiedzianej wprost, lecz narzucającej się konkluzji: „bezcenne!”.
Obecnie na stronach wielu coachów widnieją przejrzyste cenniki, gdzie każdy zainteresowany może sprawdzić co, jak i za ile. Niemniej nadal znaczna część coachów nie ogłasza, a nawet nie posiada sztywnych cenników (należy także do nich prowadzona przeze mnie firma coachingowa). Dlaczego? Otóż dlatego, że coaching jest usługą tak bardzo zindywidualizowaną, każdorazowo szytą na miarę klienta (jak Haute Couture), że stosowanie jednolitych cen wydaje się nam narzucaniem i sobie i naszym klientom niepotrzebnych, a czasem wręcz szkodliwych ograniczeń. Przykładowo, jeżeli w naszym cenniku będzie widnieć cena za godzinną sesję X, a za 3 miesięczny proces Y, prawdopodobnie odstraszy to niejednego potencjalnego klienta, który w innym przypadku mógłby otrzymać od nas propozycję znacząco niższą lub wynegocjować dla siebie lepsze warunki.
Coachowie „cieszą się” opinią, że są drodzy. Faktycznie, ich usługi nie są usługami „pierwszej potrzeby”, więc najczęściej kierowane są do klienta zamożnego, który trwale zaspokoił już swoje podstawowe potrzeby życiowe. Jednak, uwierz mi, drogi potencjalny kliencie, że nader często „schodzimy” z naszych profesjonalnych cen dla tej ogromnej przyjemności i satysfakcji, jaką daje towarzyszenie naszym klientom w ich niesamowitych podróżach i radość z możliwości uczestniczenia w ich często niebywałych osiągnięciach.
No dobrze, zapytasz jednak, ale dlaczego tak drogo? Słuchanie, zadawanie pytań, nawet eksplorowanie i te tam inne sztuczki… czy to musi tyle kosztować?
Nie odpowiem Ci wprost, lecz zachęcę, byś sam/a spróbował/a. Zapraszam na kurs profesjonalnego coachingu (tani nie jest, ale możesz starać się o dofinansowanie), a potem – do samodzielnego przeprowadzenia profesjonalnej sesji i całego procesu coachingu. Wtedy na własnej skórze przekonasz się, że to, co z zewnątrz wydaje się tak łatwe, lekkie i naturalne, wymaga od nas niewiarygodnej dyscypliny, nieustannej pracy nad sobą (nierzadko także zmagania się z naszym wewnętrznym przeciwnikiem, sabotażystą) i że na tę satysfakcję (także finansową), którą czerpiemy z wykonywanie naszego zawodu, naprawdę rzetelnie zapracowujemy.
Kolejne rozdziały artykułu w przygotowaniu
Ewa Mukoid
Autorka jest coachem z akredytacją MCC ICF, doktorem filozofii i przedsiębiorcą. Prowadzi firmę coachingową (www.mukoid.com), a w jej ramach kursy dla coachów pod nazwą „Zaawansowane studia zawodowe coachingu” (www.studiacoachingu.com).