1. LEWIATAN
Mityczny potwór morski, z wyglądu rybo-wąż, hipopotamo-krokodyl, słonio-ośmiornica. Monstrum. Jego macki oplatają ziemię. Pożera wszystko co napotka, łamie wszelki opór. Budzi przerażenie już samym swoim ogromem. Jest wcieleniem ślepej niszczącej siły, a zarazem archaicznej potężnej energii i woli. Jest też archetypem zła.
A równocześnie jego lśniąca wszystkimi kolorami tęczy skóra ma kiedyś w przyszłości stać się jako baldachimem dla sprawiedliwych. Bo kiedy czas dobiegnie końca, Lewiatan ukorzy się przed najwyższym dobrem, w ostateczności okaże się tylko jednym zprzejawów boskiej mądrości i potęgi – ot, boską zabawką.
2. LEW
Innymi słowy: Król. Olśniewa grzywą i przeraża rykiem. Budzi lęk i budzi respekt. Za nim stado, harem lwic, a dalej żałosne wycie pokonanych rywali. Jest gwarantem porządku i hierarchii, konserwatywnego stanu rzeczy. Organizacji opartej na bezwzględnej sile, nie tolerującej odstępstw.
Małe lwiątka pod opieką matki bawią się w zabijanie gazeli – dla treningu. Tak jest i tak było zawsze. Tak też będzie. Gdy do władzy w stadzie dochodzi nowy lew (bo walka o przywództwo trwa nieustannie) zaczyna od pożarcia wszystkich młodych, dzieci poprzednika, w ten sposób zyskuje bezwzględną uległość ich matek. Królewskie prawo jest przemocą, która nie zna litości ani współczucia
A przecież, myślę sobie tak: Jakże mały jest i słaby przy słoniu, jakże powolny przy zającu. Jak niewiele ma rozumu w porównaniu z każdą zwykłą małpą!
3. HIENA
Prawie nikt nie lubi hieny, bo ponoć żywi się głównie padliną (tak jakby tylko ona jedna!).
W dodatku ma szyderczy śmiech i ironiczny wyraz pyska.
A już na domiar złego – to samica dominująca: przywódcza, większa i mocniejsza od samca, co więcej pozwoliła sobie nawet – co za bezczelny wybryk ewolucji! – na wykształcenie z damskiej łagodniej łechtaczki – penisa (biolodzy mówią: niby-penisa, ale nie odróżnisz bez dokładniejszych badań, czy to hien czy hiena).
Ten nikomu na nic niepotrzebny penis-niby-penis to przy porodzie prawdziwe narzędzie tortur i dla matki i dla dziecka. Heroiczna hiena płaci wysoką cenę za złamanie tradycyjnej hierarchii i aroganckie obnoszenie się z atrybutem męskości i męstwa.
4. SZCZUR
Zbyt inteligentny, aby cieszyć się dobrą sławą.
Przetrwa wszystko, bo nie jest wybredny i potrafi się dostosować. Wejdzie wszędzie i wniesie ze sobą złe powietrze, zarazę.
Ma futerko szare jak kot, rozmiary chomika i mógłby dać się oswoić, być głaskany, hołubiony, może nawet chodzić przy nodze jak pies, mógłby także służyć do obrony, bo ma silne zęby, zwinne łapy i wielką dzielność w niewielkim ciałku. Jednak jest z natury dziki, nieufny, niepodporządkowany. Żyje w pobliżu człowieka, lecz nie z nim. Nie spoufala się. Jest osobny. Jest samowolny i aspołeczny. Jest szkodnikiem.
Można zatem bezkarnie i bez wyrzutów sumienia poddawać go eksperymentom w laboratoriach – ileż cennych medykamentów, luksusowych kosmetyków i innych chemicznych/toksycznych produktów zawdzięczamy milionom torturowanych, zadręczonych i zakatowanych szczurów!
Świetnie się do tego nadaje, gdyż w swych reakcjach jest zadziwiająco podobny do nas, ludzi.
Czy dlaczego budzi odrazę?
5. SMOK, SKORPION, KRAB I INNE TAKIE
Smok podobno kiedyś był dinozaurem. Teraz czasami ukrywa się pod postacią jaszczurki. Zielonej maskotki. Żarłoczny, niezbyt rozgarnięty (nic dziwnego, że wyginął). Jeszcze tylko w chińskich rytuałach olśniewa majestatycznym pięknem, potęgą, kapie złotem.
(No i jest jeszcze na świecie Państwo Smoka, rządzi nim kolejny król-Smok, to Królestwo Bhutanu, niedostępnymi górami odcięte od zgiełku zachodniej cywilizacji, spokojnie z rozwagą pielęgnujące swoją smoczą kulturę. Od lat jest tam najwyższy na ziemi wskaźnik poziomu szczęścia.)
***
A skorpion miewa się dobrze. Od czasów prehistorycznych (kiedy był ogromny jak dinozaury) zminiaturyzował się i teraz malutki, podstępny, wszechobecny, potrafi hibernować w mrozie i przetrzymać najgorsze upały, bez szwanku znosi nawet promieniowanie radioaktywne. Nigdy nie wiesz, skąd się wynurzy i kiedy zaatakuje Cię, kąsając śmiertelnym jadem.
Jest taka starożytna opowieść o skorpionie:
Na lewym brzegu wielkiej rzeki wybuchł pożar, więc kto mógł ratował się ucieczką na prawy brzeg.
Skorpion, który nie umie pływać, prosił krokodyla, by przewiózł go na własnym grzbiecie.
– Nie – powiedział krokodyl – twój jad jest zabójczy, nie będę ryzykował życia.
– Ależ przecież Cię nie ukąszę! – odparł skorpion. I na wszystko, co święte przysięgał , że swojemu dobroczyńcy nie zrobi żadnej krzywdy.
Płyną zatem przez wielką rzekę, skorpion na grzbiecie krokodyla. Już niewiele metrów dzieli ich od brzegu, kiedy skorpion wbija swój jadowity kolec w kark krokodyla. Konając w męczarniach, krokodyl zdołał wykrztusić:
– Jak to? Przecież obiecywałeś!
Na co skorpion, tonąc wraz z nim, odparł:
– No cóż, jestem tylko skorpionem…
***
Krab z wyglądu przypomina skorpiona. Ten łagodny skorupiak posiada aż dziesięć nóg i potrafi poruszać się w przód, w tył oraz bokiem. To nie chroni go przed rybakami. Mimo że zwinny, krab nie jest uosobieniem wdzięku. Wdzięcznie natomiast prezentuje się na talerzu – jest smaczny, wytworny i pożywny. Kto wejdzie w posiadanie żywego kraba w celach kulinarnych (a jakichże by innych!) powinien na godzinę włożyć go do zamrażalnika, gdzie krab uśnie. Potem już można poddawać go wszelkiej obróbce, szczególnie termicznej.
***
Przypuszczam, że gdyby smoki nie wyginęły, serwowalibyśmy ich wykwintne mięso na kolację. Podejrzewam, że taki los raczej nie grozi skorpionom. Jednak nie chcę wyciągać z tego żadnych wniosków.